Dwoje rozdzielonych w dzieciństwie bliźniąt spotyka się po latach: ich synowie noszą te same imiona, ich psy maja takie same obroże, obaj m...

11:17:00 by Kamil Czajkowski
Dwoje rozdzielonych w dzieciństwie bliźniąt spotyka się po latach: ich synowie noszą te same imiona, ich psy maja takie same obroże, obaj mają problemy małżeńskie i prowadzą dziennik, oboje w szkole założyli gazetkę, a kolor ich szczoteczek do zębów jest identyczny - portale internetowe i popularnonaukowe książki aż roją się od tego typu historii. "To wszystko w genach" - podsumowują ich czytelnicy. I na nic się zda tłumaczenie, że imiona owych synów są jednymi z najpopularniejszych w tym okresie, w sprzedaży dostępny jest tylko jeden model obroży, okresowe problemy miewają niemalże wszystkie małżeństwa, a dzienniki prowadzi większość nastolatków. Nie pomaga tłumaczenie, że oprócz prowadzenia gazetki szkolnej wszystkie pozostałe aktywności młodzieńcze tych bliźniąt były rożne od siebie, a kolor szczoteczki do zębów to zwykły zbieg okoliczności. Na nic przekonywanie, że nawet gdy porównamy ze sobą śliwkę i kosiarkę jesteśmy w stanie podać szereg cech łączących te dwie rzeczy - jak wykazali psychologowie badający teorie tworzenia pojęć Murphy i Medin. Obie one podlegają bowiem prawom grawitacji, obie ślizgają się po lodzie, a wrzucone do wody idą na dno. I jakoś nas to nie dziwi, ani nie zachwyca. "To wszystko mamy we krwi" - wolą mówić ludzie i zrzucać odpowiedzialność za swoje życie na jakiś fatalistyczny determinizm naszego wyposażenia genetycznego. Co tymczasem mówią współcześni naukowcy o tym, co rzeczywiście zaprogramowane jest w naszych genach.



Literatura podejmująca temat relacji między genami a środowiskiem cechuje się znacznym zróżnicowaniem. Spotykamy w nich oszacowania, z których wynika, że wpływami genetycznymi da się wytłumaczyć od 20% do 75% zmienności cech. Uśredniając - według badaczy ok 40% obserwowanych różnic indywidualnych zależy od genów. Pomijając 20% błąd pomiaru, pozostała zmienność wiąże się z wpływami środowiska (Loehlin 1992, za:Shanahan, Sulloway, Hofer 2000). Co mówią nam te liczby. Co mówi ich zróżnicowanie.

Głównym wnioskiem jaki należałoby wysunąć z badań nad dziedziczeniem jest fakt, że zbyt mało jeszcze wiemy o mechanizmach wielogenowego dziedziczenia złożonych cech, a te przecież interesują nas najbardziej w przypadku człowieka. Na razie większość badań genetyków opiera się na poznawaniu prostych mechanizmów dziedziczenia poszczególnych genów tymczasem wiemy już, że geny wchodzą ze sobą w interakcję oraz wchodzą także w interakcję ze środowiskiem i to zrozumienie tych mechanizmów ma kluczowe znaczenie dla wyjaśnienia funkcjonowania dziedziczenia cech u człowieka. Ani geny, ani środowisko w którym rozwija się człowiek nie działają oddzielnie. Każde ludzkie zachowanie ma swoją genetyczną podstawę, środowiskowy kontekst i ramy czasowe. Psychologowie badający taką wielowymiarową współzależność procesów genetycznych i środowiskowych przebiegających w czasie opisali kilka efektów zachodzących w dziedziczeniu (Reynolds i in 2005, Elder, Shanahan 2006, Kalat 2000):


  • efekt spustowy: odziedziczone wzory zachowań (np. depresyjnych) mają postać jedynie skłonności do danego zachowania (np. zachorowania na depresję) i wymagają odpowiedniej stymulacji środowiska, która musi wystąpić w odpowiednim czasie w rozwoju jednostki,

  • efekt prewencyjny: brak doświadczenia czynników środowiskowych uwalniających dane zachowanie u osób na nie podatnych zapobiega ich powstawaniu (np. u człowieka o skłonnościach do alkoholizmu, obniżającego swoje spożycie alkoholu nie musi wystąpić uzależnienie),

  • efekt uszkodzeń i ubytków: wraz z wiekiem wzrasta szansa rozwoju odziedziczonych zaburzeń i ubytków, a maleje szansa ich naprawienia,

  • efekt kompensacyjny: wzbogacona symulacja środowiska może uaktywnić potencjał kompensujący ubytki i uszkodzenia które odziedziczyła jednostka,

  • efekt mnożnika: jeżeli czynniki genetyczne wywołają jakąś niewielką nawet zmianę w typie zachowania to owa wczesna tendencja zmieni środowisko w sposób, który spowoduje nasilenie tej tendencji (stąd bierze się zwykle przeszacowanie wpływu genów na zachowanie),

Jak widzimy mechanizmy dziedziczenia są bardzo skomplikowane i uwikłane w zależności z czasem i środowiskiem. Rozsądne byłoby więc powstrzymanie się przed wygłoszeniem kolejnego stwierdzenia: "On ma to już we krwi."

W kwestii dziedziczenia niezwykle powszechne jest jeszcze jedno nieporozumienie, które należałoby sprostować. Dotyczy ono tzw. ewolucji lamarckowskiej (od nazwiska Jeana Lamarcka) postulującej dziedziczenie cech nabytych. W myśl tej zasady ponieważ żyrafy wyciągały przez cały czas mocno szyje do góry ich potomstwo rodziło się z coraz to dłuższymi szyjami. Podobnie - ponieważ współcześnie intensywnie używamy kciuka do obsługi smartphonów nasze dzieci będą mieć dłuższe kciuki. Bardzo powszechnie myśli się w ten sposób o dziedziczeniu cech. Jeśli rodzić nabył jakąś zdolność czy talent podczas swojego życia, to z pewnością przekaże go w genetycznym dziedzictwie swoim dzieciom. Analogicznie, jeśli poprzez życiowe doświadczenia ktoś stoczył się w różne problemy i zgubne skłonności, to obarczy nimi swoje dzieci w genetycznym przekazie. Niestety nauka nie znalazła najmniejszego dowodu na funkcjonowanie tego typu dziedziczenia. Gdyby w przyszłości miały rodzić się dzieci z dłuższymi kciukami, to w jakiś sposób ludzie posiadający długie kciuki musieliby mieć przewagę rozrodczą nad tymi, którzy tej cechy nie posiadają.

Możemy więc bardzo spokojnie odetchnąć, gdyż choć posiadamy pewien materiał  otrzymany od przeszłych pokoleń to jego wykorzystanie i rozwój wciąż zależy do nas i od środowiska jakie nas otacza. Nasze życie jest w naszych rękach i nie wolno nam zwalniać się z odpowiedzialności mówiąc: "Mam to już we krwi".

0 komentarze:

Prześlij komentarz