Zwykle ignoruję kolorowe banery oblepiające zewsząd odwiedzane przeze mnie strony internetowe. Wczorajszy baner na partalu youtube nie po...

15:57:00 by Kamil Czajkowski
Zwykle ignoruję kolorowe banery oblepiające zewsząd odwiedzane przeze mnie strony internetowe. Wczorajszy baner na partalu youtube nie pozwolił się jednak ominąć. "Czy Bóg istnieje? Odpowiedź znajdziesz już dziś na kanale BBC Knowlage." Brzmi dobrze - pomyślałem. Rozsiadłem się wygodnie w fotelu i uważnie obejrzałem program. Jednak zamiast odpowiedzi na to ciekawe pytanie, zobaczyłem jak poważnie wyglądający brytyjski naukowiec wykazał się naiwnością, ignorancją, brakiem profesjonalizmu i populistycznym bełkotem intelektualnym. Kolesie z BBC złapali mnie na marketingową wędkę w postaci kolorowego baneru. Coż, tyle dobrego, że podsunęli przynajmniej temat na blogowy wpis.Użyłem we wstępie kilku epitetów w stosunku do prowadzącego program Richarda Dawkinsa. Przyznam, że musiałem sobie nieco ulżyć i dać ujście swojemu niemałemu oburzeniu. On też nie szczędził sobie epitetów pod adresem mojej wiary, więc nie chciałem pozostać dłużny. Ten poziom dyskusji uważam jednak za niewłaściwy i dlatego postaram się w dalszej wypowiedzi być tak rzeczowy, jak to tylko możliwe. Będę więc odpowiadał na konkretne cytaty i myśli zawarte w programie "Korzenie zła."   


               
Religijność to początek drogi do stacji metra z bombą w plecaku. - Błyskotliwe trzeba przyznać. W tej samej jednak mierze błyskotliwe, co nieprawdziwe. Fanatyzm nie jest jedyną postacią religijności. Należało by go nawet uznać za pewne wypaczenie wiary. Chcąc coś rzetelnie krytykować nie wolno krytykować skrajności bądź wypaczenia danego zjawiska i uogólniać wnioski tej krytyki na jego całość. Dewocyjni pielgrzymi do Lourdes, czy skrajnie konserwatywni amerykańscy pastorzy w żadnej mierze nie są reprezentatywną próbką ludzi wierzących. Nie są też partnerami do dyskusji dla uniwersyteckiego profesora. Dlaczego, chcąc znaleźć odpowiedź, nie wybrał się dajmy na to do Papieskiego Uniwersytetu Świętego Tomasza w Rzymie. Jestem przekonany, że spotkałby tam wielu rozmówców (niektórych znam osobiście), którzy potrafiliby przedstawić mu inną wizję religijności i odeprzeć jego ataki. Czy to jest podejście naukowca: Pytanie dziaduszka będącego kustoszem Grobu Pańskiego o historyczne dowody na fakty z życia Jezusa Chrystusa. Ten dziaduszek nie potrzebował nigdy tych dowodów więc ich nie zna, ale to nie znaczy, że ich nie ma. Wybranie się do instytutu historycznego i archeologicznego byłoby lepszym rozwiązaniem.  Trzeba jasno określać przedmiot swojej krytyki. Gdyby Dawkins powiedział krytykuję antyintelektualną postawę dewocjonalnej religijności pielgrzymów z Lourdes, lub krytykuję zatwardziałość myślenia niektórych kościołów protestanckich – to zgodziłbym się z nim w najwyższym stopniu. Ale on wyprowadza na tej podstawie krytykę religii jako takiej oraz wygłasza wnioski w stylu „Boga nie ma.” To już o krok za dużo. Czy można powiedzieć, że Boga nie ma, bo niektórzy ludzie wierzą w niego głupio bądź niewłaściwie.

Z powodów osobistych przekonań papieża zabrania się używania prezerwatyw w krajach dotkniętych AIDS. - To już znacznie mniej błyskotliwe stwierdzenie. A nawet powiedziałbym, że to stwierdzenie głupie po prostu. Jedna z podstawowych zasad jaka mi w życiu przyświeca to "Nie krytykuj tego, czego nie rozumiesz." Nie wiem ile wysiłku Richard Dawkins włożył w to, żeby zrozumieć wiarę, którą krytykuje, ale efekty tego zrozumienia jakie mogłem ocenić w programie są mizerne. Nie wiem nawet jak odpierać taki zarzut, bo spodziewałbym się prędzej usłyszeć go w knajpie przy piwie od zbuntowanego nastolatka niż od naukowca. Nie wiem czy Dawkins słyszał o teologii moralnej i czy czytał coś z tej dziedziny, czy wnikał w filozoficzne i etyczne źródła z jakich wypływa, czy zagłębiał się w antropologię - wizję godności ludzkiego życia i roli płodności na jakich się ona opiera. Zdaje się, że profesor do jednego worka wrzuca prymitywny animizm i religie politeistyczne starożytnych kultur oraz dojrzały teologiczno filozoficzny dyskurs wielu pokoleń wybitnych doktorów kościoła, świętych, profesorów, teologów i filozofów chrześcijańskich. I taki worek z napisem "religijność" rzuca na stos własnej ignorancji. Bo czy nie jest ignorancją pytanie "Czy do Lourdes musi przyjechać każdy katolik tak jak muzułmanin do Mekki?". Chyba zdziwiłby się pan profesor gdybym mu powiedział, że objawienia w Lourdes jak wszelkie objawienia Maryjne są objawieniami prywatnymi i katolik nie ma obowiązku w nie wierzyć. 

Wiara wymaga odrzucenia krytyki. - Nie wiem skąd pogląd, że naukowcy są sceptyczni, krytyczni i rozsądni, a wiara wymaga przyjęcia postawy bezmózgiego Yeti. Wykosztowałbym się i chętnie kupił panu Dawkinsowi "Summa Theologiae" dzieło z XIII wieku napisane przez św. Tomasza, które podłożyło fundamenty pod wykładnię wiary Kościoła Katolickiego. Jego forma jest prosta i piękna zarazem. To jeden z najpiękniejszych sposobów prowadzenia dyskursu na jaki się natknąłem. Tomasz stawia problem, który podważa wiarę np: "Wydaje się, że Boga nie ma." Następnie przytacza bardzo rzetelnie wszelkie argumenty potwierdzające tą tezę. Argumenty pogańskich wielkich filozofów greckich, myślicieli żydowskich i arabskich. Do każdego poglądu odnosi się z wielkim szacunkiem i naprawdę usiłuje zrozumieć ich stanowisko. Następnie przechodzi do kontrargumentacji odwołując się do każdego argumentu po kolei. Myślę, że tej metody mogliby uczyć się współcześni naukowcy (ci sceptyczni, krytyczni i rozsądni)  przy dowodzeniu swoich tez. Inny żyjący w średniowieczu dominikanin Mistrz Eckhart napisał kiedyś do swoich braci, że powinni umiłować prawdę do tego stopnia, że gdyby Bóg się jej wyrzekł to oni winni się wyrzec Boga. To jest według Dawkinsa fanatyczna, niepodatna na krytykę, niedopuszczająca sceptycyzmu postawa wierzących.

Wiara przeciwstawia się ewolucjonizmowi. - Siadając do tego programu myślałem, że chociaż ten argument nie padnie z ust poważnego krytyka. Myliłem się. To, że istnieją pewne grupy skrajnych protestantów i katolików, którzy nie przyjmują teorii Darwina, nie znaczy, że przyjęcie zasad wiary i uznanie Boga Stworzyciela wyklucza teorię ewolucji. Powstało tyle dzieł na ten temat, że aż nie chcę mi się ich cytować i przywoływać. To, że życie na ziemi ma piękną i niezwykłą moc by ewoluować, przemieniać się w coraz wyższe i doskonalsze postaci, nie tylko nie wyklucza projektanta tego procesu, ale wręcz na niego wskazuje. Tak pięknie i harmonijnie samodzielnie chodzący zegarek wskazuje na rękę która go nakręciła. Jedno w żadnym wypadku nie wyklucza drugiego.

Religie są przyczyną wojen i nienawiści. -  Jeśli wyciągnięcie takiego wniosku jest logiczne, to równie dobrze można powiedzieć, że konieczność jedzenia jest przyczyną otyłości i chorób z nią związanych. Owszem, gdyby człowiek nie musiał jeść nie byłby otyły i nie zachorowałby na wiele chorób. Ale czy to jedzenie jest przyczyną, czy niewłaściwe odżywianie. Może i gdyby nie było religii nie byłoby też wojen religijnych, ale czy to religijność jest ich przyczyną, czy niewłaściwe jej interpretowanie i przeżywanie. Prostą konsekwencją jedzenia nie jest otyłość tak jak prostą konsekwencją religijności nie jest przelew krwi w jej imię. Na drodze do powstania zbrojnych konfliktów religijnych jest mnóstwo przyczyn socjologicznych, kulturowych, ekonomicznych i historycznych. Gdy się je wszystkie przeanalizuje wtedy religia wydaje się być raczej pretekstem i narzędziem realizacji innych celów poprzez konflikty zbrojne.

          Dawkins wielokrotnie w swoim programie powtarzał, że wiara godzi w zdrowy rozsądek, że rozum przeczy wierze. Bardzo interesuje mnie to zagadnienie "wiary i rozumu", naprawdę chciałem więc usłyszeć jego argumentację w tej kwestii - nie usłyszałem. Jest wiele ciekawych stanowisk w tej dziedzinie, wiele godnych uwagi - także tych sprzecznych z moim. Dawkins poprzestał na odwoływaniu się do skrajnych przejawów wypaczonej religijności, do krytyki dewocji i fanatyzmu, kulturowego bardziej i socjologicznego zjawiska religii. Posługiwał się niczym nieuprawnionymi uogólnieniami, uproszczeniami wykazując się przy tym nieznajomością krytykowanych treści. Nie podjął poważnych filozoficznych i teologicznych tematów, nie zaprosił do rozmowy religijnych środowisk uniwersyteckich. Jeśli coś godzi w zdrowy rozsądek to taki sposób dochodzenia do prawdy w kwestiach tak ważnych jak istnienie Boga. Gdybym mógł przekazać jedno zdanie to powiedziałbym: "Niech pan uważa panie profesorze gdyż ateizm może stać się równie antyintelektualny i przeczyć zdrowemu rozsądkowi co wiara w pana interpretacji." Należy szukać każdej prawdy tak rzetelnie jak to się da, to czy odnajdziemy Boga jest rzeczą wtórą. 

2 komentarze:

  1. Bardzo mi się podoba twój wnikliwy artykuł, przeczytałam z uwagą
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. W strukure organizacji religijnych wpisane sa naduzycia:) - ostatecznym sędzią jest autrytet, nie ma obiektywnej medoty (naukowej) do której mozna się odnieść.. Człoweik "wierzący" aby "uwierzyć" musi zawieść myslenie krytyczne . Autorytety religijne( w przeciwieństwie do naukowych) wynikają z tradycji, celebry, i pozorów i nie podlegają ocenie - a to prosta droaga do nadurzyć - fanatyzm, terroryzm, bigoteria,

    OdpowiedzUsuń