Koncepcja psychologicznego rozwoju i wzrostu po doświadczeniu traumatycznym  stała się jednym z najbardziej ekscytujących tematów współcze...

22:34:00 by Kamil Czajkowski

Koncepcja psychologicznego rozwoju i wzrostu po doświadczeniu traumatycznym  stała się jednym z najbardziej ekscytujących tematów współczesnej psychologii, ponieważ zupełnie zmieniła nasz sposób myślenia o psychologicznej traumie. Psychologowie zdali sobie sprawę, że stres pourazowy, występujący po traumatycznym wydarzeniu sygnalizuje jedynie, że osoba przechodzi przez  normalny i naturalny emocjonalny proces, w którym odbudowuje swoje życie i nadaje sens temu, co zostało go pozbawione. Szkoda, że potrzebujemy w naszym życiu tragicznych wydarzeń zanim dokonamy w nim tak potrzebnych nam zmian. Ci, którzy przerwali traumę mogą wiele nauczyć tych z nas, którzy nigdy jej nie doświadczyli. Powinniśmy uczyć się od nich jak żyć. - Stephen Joseph - University of Nottingham

"Co nas nie zabije, to nas wzmocni" mawiała moja babcia. Było w tym jednak więcej pobożnego życzenia i próby pocieszenia siebie samej po trudnym doświadczeniu, niż realnego opisu rzeczywistości. I tak też te słowa rozumiała babcia. Sama bowiem przytłoczona doświadczeniami życia - przeżytej wojny, wczesnego owdowienia, utraty majątku w wyniku pożaru, kalectwa córki i wielu problemów swoich dzieci i wnuków nosi wiele ran i sprawia wrażenie raczej przygniecionej tym wszystkim. Owszem trudne doświadczenia nauczyły ją wiele i wyposażyły w prawdziwą mądrość, ale były to lekcje, za które wiele przyszło jej zapłacić. Obserwując ją i jej zmaganie się z życiem, jakoś boję się entuzjastycznego tonu psychologów badających zjawisko psychologicznego rozwoju i wzrostu po przeżytej traumie. Jest on dla mnie wyrazem ogólnej tendencji skierowania psychologii jako nauki w stronę tak zwanej psychologii pozytywnej. Tak jak kiedyś psychologia sprowadzała się jedynie do psychopatologii i modne było badanie konsekwencji Zaburzenia Stresu Pourazowego (PTSD - Post Traumatic Stress Disorder) tak teraz zwolennicy pozytywnego spojrzenia na naturę człowieka wolą mówić o Zjawisku Pourazowego Rozwoju (PTG - Post Traumatic Growth) i chcą ogłosić, że trauma służy naszemu rozwojowi i w zasadzie jest dla tego rozwoju niemalże niezbędna. Sceptycznie podchodząc do obu skrajności chciałbym poszukać gdzie leży prawda. A ta jak zwykle wcale nie leży pośrodku.

Okazuje się, że związek miedzy traumatycznym wydarzeniem a tym, czy będzie ono służyło naszemu wzrostowi (PTG) czy wyniszczeniu (PTSD) nie jest zależnością prostą. Jak pokazują badania Prati i Pietrantoni 2009 czynnikami pośredniczącymi (mediatorami i moderatorami) tej relacji są przede wszystkim cechy naszej osobowości takie jak: stabilność emocjonalna, otwarcie na nowe doświadczenia oraz optymizm. Oprócz psychologicznego wyposażenia jakim jest nasza osobowość ważne jest także to jakich strategi radzenia sobie z trudnościami nauczyliśmy się w naszym życiu, a także w jakim stopniu potrafimy poznawczo przeformułować trudne doświadczenie tak, by odczytać ich sens i płynącą z nich naukę. Nie bez znaczenia pozostaje także to, czy potrafimy szukać wsparcia i znajdujemy je w rodzinie, społeczeństwie, filozofii czy religii. A więc nie tyle samo traumatyczne doświadczenie powoduje nasz wzrost i rozwój, ale to od człowieka - jego osobowości, umiejętności i dostępnych zasobów wsparcia zależy, czy jest w stanie zbudować siebie na przeżytej traumie. Co nas nie zabija to nie tyle nas wzmacnia ile daje świadectwo temu że jesteśmy silni. Ten sam wiatr który głaszcze drzewa łamie trzcinę. Co więcej to, że przezwyciężywszy złe doświadczenie mamy poczucie siły nie znaczy, że zyskaliśmy ją w wyniku tegoż doświadczenia. Być może traumatyczne doświadczenie tylko pozwoliło nam zobaczyć i sprawdzić drzemiącą w nas siłę. Następstwo w czasie dwóch wydarzeń  - wydarzenia traumatycznego oraz poczucia własnej siły i sensu swojego życia - nie znaczy wcale, że jedno jest przyczyną a drugie skutkiem.    

Fakt, że człowiek potrafi poradzić sobie z traumą i że zdolny jest przepracować ją dla swojego pożytku nie znaczy wcale, że tego typu wydarzenia są pożyteczne lub niezbędne do psychologicznego wzrostu. Zdolność do budowania na psychologicznych ranach i zgliszczach świadczy o wielkości człowieka, ale w najmniejszym stopniu nie uświęca i nie upiększa samych ran i zgliszcz. Nie potrzebujemy tragicznych doświadczeń by dokonywać zmian w życiu i to nie tak, że są one naturalnym i normalnym procesem. Człowiek bowiem wyposażony jest również w zdolność współczucia i rozumu. Można więc wyciągać lekcje życia z trudnych doświadczeń innych ludzi, z literatury i historii, z przekazów autorytetów, religii i filozofii, a nie czekać na własne traumatyczne wydarzenia, by móc wzmocnić swoją psychikę. 

Cierpienie wcale nie uszlachetnia, nie czyni nas pięknymi i mocnymi. To my ludzie jesteśmy na tyle wielcy, że potrafimy budować szlachetność, siłę i piękno na cierpieniu - ohydnym, niesprawiedliwym, złym i odzierającym z sił. Bardzo ostrożnie mówiłbym więc o wzroście i rozwoju psychologicznym w obliczu ofiar wojen, wykorzystywanych seksualnie dzieci, czy zgwałconych kobiet. Nawet jeśli takie zjawisko jak psychologiczny rozwój i wzrost po przeżytej traumie psychologia zaobserwowała i udokumentowała to warto przesunąć akcent na wkład człowieka i społeczeństwa, kultury i religii bardziej niż na cudowne właściwości samego traumatycznego doświadczenia. To nie ono czyni nas silniejszymi, ale to my potrafimy być nieraz tak silni, że przezwyciężamy traumę i budujemy na niej nas samych. 



 

0 komentarze:

Prześlij komentarz