przeraża mnie pochód dróg zbyt prostych brak zakrętów za którymi mogłoby się czaić nieznane zaplątane sznurówki rozcięte scyzory...

05:01:00 by Kamil Czajkowski

przeraża mnie pochód dróg zbyt prostych
brak zakrętów za którymi mogłoby się czaić nieznane
zaplątane sznurówki rozcięte scyzorykiem
dylematy człowieka skwitowane puentą
choćby i najtrafniejszą



Gdy ojciec uczył mnie podstawowych zasad muzyki, kazał zapamiętać, że to ostatni dźwięk utworu wyznacza jego tonację. Odtąd słuchając muzyki wysłuchuję tego tonicznego dźwięku z lekkim niepokojem. Płynąca melodia owija się wokół niego, trąca go co jakiś czas, jakby miała ostatecznie już osiąść w miekkiej ciszy, po czym wzbija się ponownie i zanurza w głąb swojej niepowtarzalności. Ale ten toniczny, ostateczny dźwięk wisi w powietrzu niczym nieuchronne przeznaczenie - wyrok mającego niechybnie nastąpić końca.

 
Toniczny dzwięk fascynuje i niepokoi zarazem. Wzbudza pożądanie i odrazę. Z jednej strony chciałoby się wreszcie poznać tonację utworu i zamknać go w dobrze skomponowaną całość. Taki domknięty utwór jest - trzeba przyznać - użytecznym materiałem. Można go dowolnie obrabiać, ogrywać, komponować wariacje na jego temat. Dookreślona melodia traci jednak całkowicie to niezwykłe piękno swojego niedopowiedzenia. Piękno tkwiące w wolności bycia tym, czym się dopiero staje. Zakończona już tak nie zachwyca, już tak nie fascynuje - staje się martwym tworzywem. Piękno żywe przeradza się w plastikowe piękno. Boję się psychologii, która obsesyjnie szuka tonicznych dźwięków w człowieku. Studentów wykrzykujących chórem diagnozę po dziesięciominutowej wypowiedzi kobiety -  badanej podczas wczorajszych zajęć na uniwersytecie. Boję się tej kłującej w uszy ciszy, która pozostaje gdy utwór już przebrzmiał, a wszystko zostało powiedziane i ponazywane. Im bardziej poznaję warsztat psychologa, tym mocniej utwierdzam się w przekonaniu, że ostateczne słowo o człowieku nie należy do nas. Choć to silne i czasem nieodparte pragnienie, nie jest nam dane zagrać tonicznego akordu w żadnej z płynących z ludzkiego życia symfonii. Jaka jest zatem nasza rola w tej orkiestrze?

1 komentarz:

  1. Po pierwsze - gratuluję Kamil nieludzkiej pory na wpis. Po drugie: pozdrawiam serdecznie. Kapitalne zdjęcie na tapecie - rozumiem, że efekt związany z podobieństwem do Ciebie i Asi zamierzony :) Po trzecie: dziękuję za gdańskie spotkanie - mam nadzieję, że jeszcze będzie dane nam wspólnie zjeść pizze i "ubogacić" się mądrościami +

    OdpowiedzUsuń