"Multum affirma, pauca nega, frequenter distinque!" - miał w zwyczaju powtarzać pewien zakonnik, którego mądrość (lub może pa...

03:47:00 by Kamil Czajkowski
"Multum affirma, pauca nega, frequenter distinque!" - miał w zwyczaju powtarzać pewien zakonnik, którego mądrość (lub może pasja jej poszukiwania) w dużej mierze ukształtowała moje dzisiejsze spojrzenie na świat. Powtarzał te słowa często - myląc za każdym razem końcówki gramatyczne dostojnej łaciny i podając coraz to innego autora owej sentencji. Ale wcale nie o łacinę w tym powtarzaniu chodziło, ani o to czy słowa te wypowiedział św. Tomasz, Augustyn czy Bonawentura. Były to bowiem w jego przekonaniu jedne z najmądrzejszych słów jakie można w ogóle wypowiedzieć. Powtarzał je więc często i gęsto, a my słuchaliśmy i podśmiewając się trochę staraliśmy się zrozumieć ich sens. Dziś ta sentencja wciąż do mnie wraca i pewnie będą ją kiedyś powtarzał swoim dzieciom, myląc końcówki gramatyczne i zmieniając jej autorów. A one będą się ze mnie podśmiewać jak my niegdyś z ojca Aleksandra, oczywiście do czasu, kiedy same poznają zawartą w tych słowach mądrość. A zapewniam, że warto ją poznać. 




Wiele rzeczy pochwalaj, niewielu rzeczom zaprzeczaj, ale subtelnie rozróżniaj miedzy jednym a drugim - tak roboczo przetłumaczyłbym sentencję ojca Aleksandra. Znaczy to mniej więcej tyle, że wszelkie rzeczy na tym świecie mają niezwykle subtelne granice. Często różnica miedzy jednym a drugim, prawdą i fałszem, miłością i nienawiścią, obecnością i jej brakiem opiera się na niuansach. Między przejrzystą bielą a rozpaczliwą czernią jest jeszcze cała bogata skala odcieni szarości. I potrzeba niezwykłej mądrości i uwagi by wyodrębnić jedno od drugiego. Pewnie, że chciałoby sie na skróty - ciosać rzeczywistość w grubych blokach kamienia niczym biblijne tablice przymierza - ten zły ten dobry, to prawda to fałsz, to piękno a to brzydota. Tak wyglądał idylliczny świat dziecka, za którym każdy trochę tęskni. Czasem ta tęsknota sprawia, że zostajemy takimi dziećmi: światopoglądowymi i moralnymi dziećmi z energią atomową w dłoniach - strasznie niebezpieczne połączenie. Tymczasem dojrzały człowiek, chcący żyć dojrzałym człowieczeństwem, skazany jest na mozolny trud - wyłuskiwania włókien kłamstwa z tkaniny prawdy, poszukiwania czarnych plam na jasnym słońcu. Jednak to właśnie ten sam trud poszukiwania subtelnych granic rzeczy umożliwia mu na przykład odnajdywanie  nikłego blasku skruchy w oczach złoczyńcy, lub piękna kobiety, o której inni myślą, że do końca już swoje piękno rozsprzedała. To niezwykła przygoda, której podjęcie sprawia, że rzeczywistość staje się inna - piękniejsza. Okazuje się bowiem, że w świecie jest więcej dobra i piękna niż by się wydawało. Niewiele jest rzeczy do końca złych, nie wielu ludzi (bądź nie ma ich wcale) zasługujących na skrajne potępienie. W słowach naszych oponentów można doszukać sie wiele racji, w muzyce, której nie znosimy, można znaleźć zawsze kilka nut dla siebie, a z potępienia może zrodzić się odrobina współczucia. Trzeba tylko subtelnie oddzielać granice. Biało-czarny świat ma owszem swoje plusy. Przede wszystkim jest bezpieczny. Można dokonywać agresywnych całościowych ocen, mieszać z błotem każdego, kto myśli inaczej, przelewać krew w bojach o prawdy "bardziej mojsze niż twojsze". Doszukiwanie się prawdy w tym, z czym się nie zgadzamy i piękna ukrytego w tym, co potępiamy wymaga trudu i odwagi, ale czyni świat piękniejszym. Pamiętam, że świat ten po raz pierwszy pokazał mi Dostojewski. Czytałem go z gęsią skórką na ciele i wypiekami na twarzy. Świat w którym "święte to kurwy, a kurwy to święte" przerażał i fascynował zarazem. Nadal przeraża i fascynuje - i to właśnie czyni życie bardziej ludzkim. Każdemu, kto jest zmęczony lub znudzony biało-czarnym światem ciosanym w kamieniu polecam wsłuchać się w dostojną łacińską sentencję. Na świecie jest więcej rzeczy, które można pochwalać i zachwycać się nimi, dużo mniej takich, które należy potępiać i negować - trzeba tylko subtelnie odróżniać jedne od drugich.          

2 komentarze: