"Prawda jest jedna, kiedy ją rozdwoisz, z tych dwóch też tylko jedna jest prawdziwa. Druga jest fałszem, jak nasza osoba, kiedy stanie...

21:23:00 by Kamil Czajkowski
"Prawda jest jedna, kiedy ją rozdwoisz, z tych dwóch też tylko jedna jest prawdziwa. Druga jest fałszem, jak nasza osoba, kiedy staniemy przed rozjemcą lustra. Prawda jest jedna, to nieprawda wcale, że prawd jest tyle, ilu ludzi jest na świecie. Tak jak jezioro, szkła kawałek, kropla lub lśniący metal - to są tylko lustra. Jak fiołek, róża, powój, chryzantema, aster, piwonia - to jest tylko kwiat."  
Jan Rybowicz "Rozdwojenie prawdy"

Współcześnie często zapominamy o tym, że w nauce nie wystarczy stwierdzić, że coś się tak po prostu wie. Okazuje się, że potrzebne jest jeszcze dodatkowe uzasadnienie w postaci odpowiedzi na pytania: "skąd wiemy, to co wiemy" i "dlaczego wiemy, że to wiemy". Tego typu dociekanie było tradycyjnie przedmiotem epistemologii - nauki o tym, czym jest prawda. W starożytności oraz wiekach średnich dominowała, pochodząca od Arystotelesa, klasyczna teoria prawdy. Można ją streścić w twierdzeniu: "Powiedzieć, że istnieje, o czymś, czego nie ma, jest fałszem. Powiedzieć o tym, co jest, że jest, a o tym, czego nie ma, że go nie ma, jest prawdą." Założenie o tym, że prawda zachodzi wówczas, jeżeli to, co jest w naszym intelekcie jest zgodne z obiektywną rzeczywistością, dominowało w nauce przez tysiące lat. Aż tu w czasach nowożytnych myśliciele zwątpili i podważyli istnienie obiektywnej rzeczywistości. A nawet jeśli zachowali wątłą wiarę w jej istnienie, to już na pewno zwątpili w możliwość jej poznania. Powstały zatem liczne pomniejsze teorie prawdy.

Na przykład teoria pragmatyczna głosząca, że prawdziwe jest to, co działa i co pozwala przewidzieć dalsze działanie w konkretnym systemie. Bez wyrokowania o jakiejkolwiek obiektywnej rzeczywistości. Takie podejście niesie ze sobą wiele niebezpieczeństw. Wystarczy pomyśleć o ujęciu w ten sposób prawd moralnych. Współcześnie jednak obserwuje jeszcze większe niebezpieczeństwo wypaczenia tego, co prawdziwe. Postmodernistyczna nauka, a taką staje się współczesna psychologia, zaczęła kultywować nową teorię. Ja nazywam ją roboczo "estetyczną teorią prawdy". Jej założenia są całkiem proste: dość, że coś jest ładne, że klei się w całość i sprawia wrażenie intelektualnego powabu, a już można rozgłaszać nowe "prawdziwe" teorie o człowieku. Trzeba przyznać, że wrażenie prawdy robi wrażenie, tylko czy to prawdziwe naprawdę?

Bo czyż nie są ładne owe teorie psychoanalityczne mówiące o mrocznych siłach id walczących w nas ze wzniosłymi ideałami superego. Nie mówiąc już o pomniejszych koncepcjach. Historia o schizofrenogennej matce i o jej piersi, której dziecko pożąda obsadzając popędem życia, a jednocześnie pełne jest leku przed jej pożarciem, obsadzeniem popędem śmierci. Jakże ładne są opowieści o kompleksach kastracyjnych i o tym, że psychika dziewcząt uwarunkowana jest zazdrością o penis. Ładne w tym sensie, że wkomponowują się idealnie w ludzką potrzebę rozumienia siebie i świata społecznego. Sprawiają wrażenie, że tłumaczą rządzące nim mechanizmy. To taka współczesna erystyka i krasomówstwo. Tal piękne mówienie o pięknych teoriach, że bez względu na ich rzeczywistą prawdziwość i naukowe uzasadnienie, chce się w nie wierzyć.

Czyż nie ładnie brzmi teoria o "preferowanych modalnościach zmysłowych" i inne opowieści z zakresu neurolingwistycznego programowania. Historie o tym, że są wśród nas słuchowcy, wzrokowcy i kinestetycy oraz o tym, że odwołując się odpowiednimi słowami do odpowiednich wzorów postrzegania i myślenia u ludzi można nimi kierować i na nich wpływać. Tak ładne i zaspokajające potrzeby publiczności, że informacja zamieszczona gdzieś na końcu definicji z Wikipedii o tym iż "istnienie preferencji odnośnie modalności sensorycznych było sprawdzane w wielu eksperymentach, lecz nie zostało przekonująco udowodnione" umyka gdzieś naszej uwadze. Oklask się należy, bo ładne. Podoba nam się spójna, przetkana specjalistycznym słownictwem z zakresu psychologii, lingwistyki i cybernetyki teoria Neurolingwistycznego Programowania. Jesteśmy coraz bardziej jak dzieci, które chcą wierzyć w to, co się nam podoba. Emilia Soroko w pracy pod redakcją Lidii Cierpiałkowskiej dotyczącej zaburzeń osobowości pisze "Epoka postmodernizmu charakteryzuje się podejmowaniem prób poszukiwania znaczeń w obliczu świadomości, że znaczenia te są względne. Choć więc ludzie skazani są na porażkę w interpretowaniu świata społecznego epoki postmodernizmu, to jednak usilnie próbują nadawać światu choćby "fałszywe sensy" i starają odnaleźć reguły porządkujące doświadczenie." Czy nie idealnie nadają się do tego ładne i zgrabne teorie psychologiczne. 

Ilu ludzi znajduje zaspokojenie swojej potrzeby zrozumienia mechanizmów funkcjonowania ich rodzin i konfliktów je targających w pięknych teoriach ustawień rodzinnych Berta Hellingera. To, że obcy człowiek postawiony symbolicznie na miejscu kogoś z rodziny ma takie same odczucia jak osoba, którą reprezentuje, chociaż prawie nic o niej nie wie jest bardzo ładną teorią. Ileż pięknych myśli można osnuć na kanwie takiej teorii. Przekazy międzypokoleniowe, oczekiwania i bagaż doświadczeń którymi dziadkowie i rodzice obarczają swoje dzieci i od których można uwolnić się odgrywając jeszcze raz dramat rodzinny. Brzmi tak "prawdziwie". Jakoś tak nie chce się wierzyć w obliczu tak ładnej teorii, że szerokie środowisko psychologiczne odżegnuje się od metod i praktyk stosowanych przez Hellingera i jego szkołę, przestrzegając jednocześnie przed możliwymi, groźnymi następstwami stosowanych metod psychomanipulacyjnych. Takie ładne przecież nie może szkodzić - myślimy. Podobnie jak dziecko zrywając i wkładając do ust muchomora.

Ładne i powabne przyciąga. Tymczasem prawda jest szara i nieefektowna. Prawda niejednokrotnie rozczarowuje, co nierzadko zniechęca jej poszukiwaczy do jej odnalezienia. Często prawda jest bolesna dlatego, że w jej świetle okazuje się, że koniec końców właściwie do końca nie wiemy jak funkcjonuje człowiek, nie znamy przyczyn jego zaburzeń i nie potrafimy znaleźć sposobu, by mu pomóc. To najboleśniejsza i najczarniejsza prawda. Czasem wybór takiej prawdy jest naprawdę trudny w obliczu pięknych alternatywnych "prawd" o tym, że wszystko wiemy, rozumiemy i możemy zmienić. Każdy musi więc podjąć decyzję co on chce uważać za prawdę. Jak kieruję się tym, co od dziecka powtarzała mi mama: "Pamiętaj, że najgorsza prawda jest lepsza niż najpiękniejsze kłamstwa."

0 komentarze:

Prześlij komentarz