Ilekroć słucham utworów jednego z moich ulubionych gitarzystów Marka Knopflera, zachwycam się nie tyle dźwiękami, które zagrał, ale parad...

18:06:00 by Kamil Czajkowski
Ilekroć słucham utworów jednego z moich ulubionych gitarzystów Marka Knopflera, zachwycam się nie tyle dźwiękami, które zagrał, ale paradoksalnie właśnie najbardziej tymi, które w grze pominął. Niezwykłe było dla mnie odkrycie, że cisza w jego utworach również gra i to gra najpiękniej.  Po przesłuchaniu kilku wspaniałych płyt Dire Straits zrozumiałem: po co kłaść dźwięki, w miejscach oczywistych, w których każdy - czy będą zagrane czy nie - tak czy inaczej je usłyszy? To przecież banalne. Lepiej zawiesić płaczliwy ton i tuż na chwilę przed wybrzmieniem, którego każdy słuchacz oczekuje, powstrzymać naglę strunę. W muzyce cisza mówi czasem więcej niż rytmy, akordy i melodie. Podobnie jest w komunikacji międzyludzkiej.


Cisza jest wielogłosowa. Symfonia milczenia wybrzmiewa tysiącem tonów i brzmień. Tak naprawdę to właściwie nic nie ogranicza treści jaką może nieść cisza. Słowa niewypowiedziane mogą zawierać przekaz, którego niedoskonały język zwyczajnie nie jest w stanie uchwycić. Nie wszystko da się powiedzieć. O wszystkim natomiast można milczeć. Co więcej o tym o czym nie da się mówić, o tym trzeba milczeć. Podobnie jak pauzy w melodiach mogą wybrzmiewać w naszych głowach dźwiękami, których nie wydobędzie z siebie nawet najdoskonalszy instrument w rękach najdoskonalszego wirtuoza.    

Czasem cisza nas uwiera. Jest za ciasna. Gniecie nas i dusimy się nią. To cisza niezręczna, cisza nie do wytrzymania. Wybrzmiewają w niej dźwięki, z głębi nas samych, treści, których wolelibyśmy nie słyszeć. Cisza może być spotkaniem z samym sobą i tym co tkwi na głęboko na dnie samotności. Człowiek, który boi się, lub zwyczajnie nie chce wiedzieć, co wybrzmiewa w jego wnętrzu, będzie się starał tę ciszę w sobie zagłuszyć. Przebywanie w takiej ciszy pozwala usłyszeć swoje własne leki, pragnienia, żale, i nadzieje. Mądrość przebywania ze sobą w ciszy znana jest w każdej duchowości od Tybetu po Rzym. Cisza jako ekran na który samoczynnie projektujemy nasze wnętrze, by móc obejrzeć je jak film. 

Cisza nie tylko konfrontuje z samym sobą, jest także przestrzenią spotkania drugiego człowieka. Milcząc niejako robimy miejsce drugiemu człowiekowi. Pozwalamy mu napełnić tą przygotowaną przestrzeń swoją opowieścią. Czasem ta cisza nas krępuje - jest jak czuły dotyk obcej nam osoby. Opowieść bowiem drugiego człowieka jest jego sferą najintymniejszą, tworząc ciszę pozwalamy mu więc odkryć to, co niezwykle osobiste i to właśnie może okazać się dla nas niezręczne. Napięcie pojawiające się w takiej ciszy potęguje fakt, że zupełnie nie wiemy czym zostanie ona wypełniona. Treść opowieści drugiego człowieka jest dla nas tajemnicą. Czasem niesie w sobie radość i beztroskę, a czasem prawdziwy dramat i cierpienie. Nieprzewidywalny i intymny świat drugiego człowieka, którym może wypełnić się cisza spotkania sprawia, że boimy się jej. Wolimy często zapełnić ją szybko własną opowieścią, bo tę przynajmniej znamy i kontrolujemy - jest nasza, swojska.

Cisza może być pełnym napięcia oczekiwaniem. Tłum zastygając na chwilę tuż przed tym nim piłka wpadnie w światło bramki. Pełne nadziei milczenie. Ale oczekująca cisza może też mieć barwę lęku i grozy jak ma to miejsce w oczekiwaniu na najgorsze. Nerwowe napięcie oczekiwania w milczeniu, aż zrealizuje się to czego boimy się - najczarniejszy scenariusz. Ale cisza oczekiwania nie jest jeszcze ciszą rozpaczy. Nie jest pełną bezsilności ciszą, próbującą pogodzić się z tym, czego nie da się już odwrócić. W milczeniu oczekiwania, nawet na czarny scenariusz, tli się zawsze nadzieja, że może jednak będzie inaczej, nawet na przekór rozsądkowi. Gdy piłka leci w światło bramki zamierają w milczeniu kibice obu drużyn. Jedni mają pełną entuzjazmu nadzieję na gola, drudzy nikłą i nieśmiałą nadzieję na słupek.     

Cisza może być wyrazem zachwytu, kiedy chwila odbiera ci dech w piersiach i nie możesz wydobyć z siebie słowa. Milcząca chwila uniesień tak pięknych, że nie sposób o nich mówić. Pełna relaksu i spokoju cisza kontemplacji. Zachłyśnięcie się pięknem świata. Czasem masz wrażenie, że gdy zechcesz opisać jakąś scenę, nazwać pewną chwilę czy wyrazić słowami przeżycie to je zniekształcasz. Zabrudzisz ich nieskazitelność. To co niewysłowione nie może zostać nazwane, by tego nie zbanalizować, nie okroić, nie skazać na zwykłość. Każde wypowiedziane wtedy słowo zwyczajnie brzmi głupio. Z tego powodu zakochani milczą przeżywając chwile miłosnych uniesień, z tego powodu piękno natury odbiera nam mowę, z tego też powodu mistycy nie mówią nic o sowich duchowych przeżyciach.

Cisza może być wyrazem współczucia. Milcząca solidarność w bólu. Cierpiący ludzie nie potrzebują naszych słów. Sami też nie potrzebują nic mówić. Chcą za to milczenia pełnego troski i zrozumienia. Cisza może jednak  nieść także zupełnie przeciwny przekaz będąc wyrazem nienawiści. Milcząca forma agresji. Uporczywe milczenie może stać się bolesną karą. Cisza może być wyrazem niechęci i pogardy, jeśli milczymy wtedy, gdy powinniśmy się odezwać. Milcząc możemy wzgardzić kimś, kto w przestrzeni własnej ciszy zrobił nam miejsce na nasza opowieść.

Wreszcie cisza może być pozbawiona sensu. Znudzona do granic możliwości i kompletnie pozbawiona celów, bodźców i treści. Bezsens depresyjnego milczenia. Dramat ciszy jako otchłani, która zagłusza każdy docierający do człowieka dźwięk. Taka cisza może być zabójcza i jako taka powinna być zwalczana.  

 Cisza jest wielogłosowa - polifoniczna. Człowiek przestaje mówić, ale nie przestaje komunikować. Trzeba nauczyć się tylko mowy milczenia. Wtedy nie trzeba będzie bać się ciszy i jej unikać. Wtedy będziemy mogli niczym Mark Knopfler przeplatać dźwięki naszych najpiękniejszych melodii pełną wymowy piękną ciszą.   

1 komentarz:

  1. http://www.kul.pl/files/55/Wyklady_z_psychologii_plakat.pdf

    OdpowiedzUsuń